Drodzy Goście, zapraszamy do zapoznania się z mapką dostępną w linkach poniżej, można dzięki niej sprawdzić także współrzędne GPS, co ułatwi Wam trafienie do naszego kościoła oraz sali :).
W zaproszeniach prosimy o losy lotto zamiast kwiatów, dodajemy więc uwagę, że chętnie przyjmiemy także zdrapki, które wprost uwielbiamy ;). A nuż ktoś z Was przyniesie nam szczęście :).



poniedziałek, 27 grudnia 2010

Rodzinne święta

Tegoroczne święta były wyjątkowo męczące, mam ochotę położyć się do łóżka i spać przez 3 dni. Byłam na nie tak nieprzygotowana, jak to tylko możliwe i cieszę się, że mam je już za sobą. W przyszłym roku w Wigilie zaszyjemy się sami z sushi w roli postnego dania i będziemy cieszyć się z pierwszych "rodzinnych" świąt. A za kilka dni sylwester, teraz muszę się trochę bardziej ogarnąć, bo impreza jest u nas i nie mogę być do niej tak nieprzygotowana, jak do świąt.
Wczoraj na rodzinnym obiedzie skrytykowałam zwyczaj obrzucania PM ryżem, grosikami i płatkami róż. Po pierwsze to nie jest nasza tradycja i nie rozumiem, dlaczego to dla nich tak istotne, żadne małżeństwo w naszej rodzinie się nie rozpadło, mimo, że ich nikt niczym nie obrzucał. Zadziwiające przywiązanie do tradycji, której jeszcze kilka lat temu nie było :/. Zdaje się, że jednak się wygłupiłam, bo Przemek wkurzył mnie tym, że nie stanął w mojej obronie, kiedy wyszło na to, że ja podejmuje wszystkie decyzje dotyczące ślubu. Mało tego, zasugerował, że gdyby nie kontrolował sytuacji, to mnie w ogóle by poniosło. Tak, jakbyśmy nie byli zgodni co do wizji naszego ślubu... Jak zawsze wyszłam przed rodziną na taką, która robi problemy, a Przemek jest biedny i uciśniony. Strasznie mnie to wkurza. A do tego wszyscy pewnie myślą, że tak się przejęłam tym nieszczęsnym ryżem. A na dobrą sprawę mam to zupełnie w nosie, mi garnituru nie pobrudzi.
Najwyższa pora zająć się też bierzmowaniem Przemka i naukami przedmałżeńskimi. Nie mam pojęcia, co będzie z tym pierwszym. Może wyślę Przemka do mojej parafii na nauki, siostrzyczka ma się dowiedzieć od księdza, jakie musi spełnić warunki. Nauki załatwimy w jeden weekend, mam namiary na podobno całkiem fajny dwudniowy kurs, może nawet zorganizujemy czas już w styczniu lub lutym.

niedziela, 19 grudnia 2010

Ocieplenie klimatu

Dziś byliśmy z wizytą u przyszłych teściów. My lepiłyśmy pierogi na święta, a panowie rozpatrywali techniczne sprawy komputerów, modemów, telewizorów i innych urządzeń, które ostatnio sprawiały problemy.
Już od jakiegoś czasu obserwowałam powolne pogodzenie rodziców Przemka z sytuacją, ale dziś mogę to potwierdzić. Po raz pierwszy od dawna nie czułam napięcia w powietrzu, bardzo miło się rozmawiało. To dobrze, bo przecież wkrótce święta i dziwnie bym się czuła, gdybym nadal odczuwała ich negatywne nastawienie. To dobrze także dlatego, że będzie można chyba odpuścić sobie "poważną" rozmowę. Do ślubu jeszcze dużo czasu, może więc z czasem zrobi się naprawdę ok.
Bardzo się cieszę, szczególnie ze względu na Przemka, bo może sobie mówić co chce, ale to jednak jego rodzice i widziałam, że ta sprawa mu ciąży.

sobota, 18 grudnia 2010

Ślub i makijaż

Wiemy już, że ślub będzie o 18.00. O 17.00 ślub bierze dwoje moich znajomych, jak się okazało, więc od razu napisałam do nich w sprawie dekoracji. Okazało się, że druga szczęściara z tego dnia zna kogoś, kto zajmuje się florystyką i być może wspólnie wynajmiemy ją na nasze śluby. Fajnie, bo ja nie znam nikogo, a ceny, które do tej pory widziałam, przerażały mnie, razem będziemy mogli pozwolić sobie na coś, na co każdej pary z osobna nie byłoby stać. A to oznacza, że będziemy mieli żywe kwiaty :D.
Mam też wątpliwości, co do kolorystyki naszego wesela, bo wydaje mi się, że na sali są bordowe zasłony i nie będzie dobrze do tego wyglądać ani szary ani fiolet. Muszę zadzwonić i się upewnić, wtedy będziemy wiedzieli, co robić dalej.
Dzisiaj umówiłam się także już z wizażystką, która umieć też czesać, więc jestem bardzo zadowolona. Nie tylko jest stosunkowo tanio, nie tylko będę miała obie rzeczy z głowy, ale też będę szykowała się w domu, więc na pewno będę bardziej rozluźniona. Pani Wioleta wydaje się być bardzo sympatyczna, więc sądzę, że będzie się nam dobrze współpracowało. Tutaj możecie zobaczyć jej prace: Blueeye MaxModels.
W czasie wakacji umówimy się na próbę i z pewnością pokaże Wam efekt. Teraz mogę pokazać Wam makijaże, które mi się podobają. W tym pierwszym podobają mi się tylko oczy, usta są zdecydowanie za jasne.





czwartek, 9 grudnia 2010

Nic się nie dzieję...

Nic się nie dzieję, tzn. w kwestii ślubnej, a to z braku czasu, bo teraz większość czasu spędzam na ogarnianiu pracy magisterskiej i przygotowaniach do świąt. Powoli zaczynam kupować prezenty, w weekend kolejne podejście do pierniczków, sprzątanie i dekoracja domu. A w międzyczasie Białoszewski...
Całkowicie myślenia o ślubie nie jestem w stanie wyłączyć, szczególnie, że trzeba wreszcie odwiedzić proboszcza i umówić godzinę ślubu i dopilnować, żeby wpisał nas do przyszłorocznego kalendarza.
Poza tym ciągle myślę o kwiatach (na to w sumie mam czas), makijażu i fryzurze (nie mam pojęcia kiedy się za to zabrać, więc wolę już teraz) i zaproszeniach. Myśleliśmy o tym, żeby kupić papier już teraz i zacząć robić zaproszenia, ale nie mam kasy i czasu, więc przełożymy to na styczeń. Dziś napisałam do dwóch makijażystek z mojej okolicy, jedna z nich także czeszę, myślę, że to byłoby dobre rozwiązanie. No i wszystko to w domu, więc mniej bym się stresowała, tzn. tak mi się wydaje.
Wczoraj rozmawialiśmy z Przemkiem o tym, że zaraz koniec roku, a przyszły rok, to już TEN rok, ostatnie panieńskie/kawalerskie miesiące dla nas. Na razie najbardziej zadziwia mnie fakt, że za niespełna rok, po 24 latach używania tego samego nazwiska, nagle będę musiała zacząć używać innego. Powiecie, że nie muszę, że mogę nie zmieniać? Dla mnie to oczywiste, że wychodząc za mąż, przyjmuję nazwisko męża. Podwójne nazwisko, albo pozostanie przy swoim moim zdaniem ma sens tylko wtedy, kiedy ma się rozpoznawalne nazwisko, kiedy nazwisko jest też "marką". Nie mam na koncie tak wybitnych osiągnięć, żeby było to konieczne ;). Będę się musiała po prostu przyzwyczaić, ale będąc Iloną R., nie będę już tą samą osobą, co Ilona W., chociażby dlatego, że zmienię stan cywilny ;).

Przesyłam wszystkim buziaczki :)